(fragment „Żelaznego Jana” Roberta Bly)
Biorąc udział od początku lat osiemdziesiątych w licznych spotkaniach z mężczyznami, stale mogłem słyszeć jedno twierdzenie występujące w stu różnych odmianach:
– Brakuje mi ojca.
To zdanie, wyrażające typową skargę dzisiejszych amerykańskich mężczyzn, zakłada, że ojciec to jakaś substancja w rodzaju soli, której dawniej czasem brakowało, albo wody gruntowej, która dziś na pewnych terenach po prostu zanikła.
Geoffrey Gorer w swojej książce – „The American People” (Naród amerykański) zauważył, że chłopiec w Stanach Zjednoczonych z 1940 roku potrzebował tylko jednego, by stać się mężczyzną: odrzucić ojca. Gorer zwrócił także uwagę, że ojcowie amerykańscy spodziewają się tego odrzucenia. Natomiast młodym mężczyznom w Europie ojciec tradycyjnie jawił się, jako jakaś demoniczna istota, z którą muszą się zmagać (a syn w Procesie Kafki walczy z ojcem na śmierć i życie, i przegrywa). Inaczej jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie w oczach wielu synów ojciec to coś w rodzaju pośmiewiska nadającego się tylko do wyśmiewania; w takiej roli rzeczywiście często występuje on, w komiksach i reklamach telewizyjnych. Pewien młody człowiek ujął to zwięźle:
– Ojciec to osobnik, który szeleści gazetami w salonie.
„Ojciec-woda” zapadł się najwyraźniej głębiej niż może sięgnąć większość studni w amerykańskich domach.
Zbyt mało ojca
Kiedy ojciec-stół, ojciec-woda gruntowa zapada się, żeby to tak wyrazić, i jest go zbyt mało, a nie za dużo — synowie stają wobec pewnej nowej sytuacji. Co mają zrobić: wiercić studnię w poszukiwaniu nowego ojca-wody, racjonować ojca—wodę, gromadzić, a może destylować matkę-wodę w ojca-wodę?
Tradycyjne kultury cechują się obfitością ojca. W tzw. tradycyjnych kulturach wiele osób zastępuje ojca w jego zadaniach w stosunku do młodych mężczyzn. Wujowie rozluźniają dyscyplinę dotyczącą synów, uświadamiają ich odnośnie do kobiet. Dziadkowie przekazują im mity i opowiadania. Wojownicy uczą ich obchodzenia się z bronią oraz karności, starcy – rytuału i duszy: wszyscy oni pełnią funkcję honorowych ojców. Bruno Bettelheim zauważył, że większości tradycyjnych kultur nie dotyczy Freudowska wersja nienawiści ojciec-syn. Nieme napięcie między ojcami a synami, uznane przez Freuda za zjawisko powszechne i oparte na zazdrości seksualnej, było raczej typowe, zdaniem Bettelheima, głównie dla środowiska Wiednia końca XIX wieku. W większości plemiennych kultur ojców i synów łączy stosunek pełnej wzajemnego zainteresowania tolerancji. Syn musi się wiele nauczyć, a więc ojciec spędza z nim wiele godzin na wyrabianiu grotów do strzał, naprawianiu dzid czy śledzeniu wyimaginowanego zwierzęcia. Kiedy ojciec i syn spędzają razem dużo czasu, co w niektórych przypadkach zdarza się i dzisiaj, starsze ciało, jak moglibyśmy powiedzieć, przekazuje młodszemu substancję przypominającą pokarm. Według współczesnego sposobu myślenia wymiana między ojcem a synem powinna być określona raczej, jako upodobnianie się postaw, jako naśladownictwo. Ja jednak uważam, że dochodzi tu do pewnej wymiany materialnej, jakby komórki pobierały bezpośrednio określoną substancję.
Ciało — nie umysł — syna otrzymuje, a ojciec daje ów pokarm, przy czym wymiana ta odbywa się poza świadomością. Uzdrowicielski efekt pochodzi nie z nakładania samych rąk, lecz z całego ciała ojca. Komórki syna otrzymują porcję wiedzy na temat natury dojrzałego męskiego ciała. Młodsze ciało dowiaduje się, na jakich częstotliwościach funkcjonuje męskie ciało. Zaczyna chwytać melodię, jaką nucą komórki dorosłego mężczyzny, i rytm, w jakim tańczą urocze, wytworne, smutne, odważne, trochę zawstydzone męskie molekuły.
Podczas długich miesięcy spędzonych przez syna w ciele matki jego ciało nastawiło się na żeńskie częstotliwości: dowiedziało się, w jaki sposób nadają komórki kobiety, kto komu podlega w tym akustycznym polu, jakie zwierzęta przebiegają przez porosłą bujną trawą polanę, czego ciało słucha wieczorami, jakie są górne i dolne granice jej lęku. Jak znakomitym odbiornikiem wyższych i niższych częstotliwości głosu matki zostaje, przed urodzeniem i po narodzinach, ciało syna! Syn albo nastraja się na tę częstotliwość, albo umiera. Teraz, stając wobec ojca, gdy naprawiają razem ostrza strzał czy pługi albo czyszczą tłoki z silnika czy też zajmują się szczeniącą się suką, ciało syna ma możność nastrojenia się na nowo. Powoli struny ciała syna zaczynają odbierać sygnały wysyłane przez surowe, czasem wymagające, pełne cierpkiego humoru, bezceremonialne, niecierpliwe, uparte, prące naprzód, kochające ciszę starsze męskie ciało. Zarówno męskie, jak i żeńskie komórki grają wspaniałą muzykę, ale syn powinien odbierać nie tylko żeńską, ale również męską częstotliwość.
Synowie, którzy nie doświadczyli tego przestrojenia, będą odczuwali głód ojca przez całe życie.
Uważam, że nazwanie tej tęsknoty „głodem” jest trafne; ciało młodego mężczyzny łaknie soli, wody czy białka, dokładnie tak samo jak mózg zagłodzonej osoby i dolne partie przewodu trawiennego łakną białka. Jeśli nie znajduje, czego mu potrzeba, żołądek w końcu pochłonie nawet mięśnie. Tacy głodni synowie krążą wokół starszych mężczyzn, podobnie jak bezdomni krążą wokół kuchni wydającej zupę. Podobnie jak bezdomni czują oni wstyd z powodu swego stanu, i jest to bezimienny, gorzki, nie dający się wymazać wstyd. Kobiety nie są w stanie, choćby nie wiem jak współczuły swym głodującym synom, dostarczyć tej konkretnej brakującej substancji. Syn może później starać się uzyskać ją od kobiety w swoim wieku, ale tego rodzaju próby również nie kończą się powodzeniem.
Usposobienie bez nauk
Kiedy ojciec nieobecny za dnia wraca do domu o szóstej wieczorem, dzieci otrzymują jedynie jego usposobienie, a nie jego nauki. Jeżeli ojciec pracuje dla korporacji, co właściwie ma do przekazania? Ojciec nie kwapi się wcale, by opowiedzieć synowi, jak wygląda jego praca. Rozdrobnienie procesu podejmowania decyzji, wyłączne nastawienie na zysk, owocujące niszczeniem środowiska naturalnego, ostrożność, a nawet tchórzliwość, jakiej uczy biurokracja— czym tu się chwalić? Wiadomo nam o rzadkich przypadkach, kiedy ojciec zabiera synów czy córki do swojej fabryki, kancelarii adwokackiej, agencji ubezpieczeniowej czy na plac z używanymi samochodami, i takie próby udzielania nauk przynoszą część korzyści płynących z nauczania w kulturach rękodzielniczych. W większości jednak dzisiejszych rodzin, w których ojciec wraca do domu o szóstej, synowie i córki otrzymują jedynie jego temperament czy usposobienie, zwykle nerwowe, a jednocześnie oschłe. Dzisiejszy ojciec przychodzi do domu w drażliwym nastroju płynącym z bezsilności i bezradności, zmieszanych z zadawnionym wstydem i odrętwieniem typowym dla osób nienawidzących swojej pracy.
W dawnych czasach ojcowie mogli często złagodzić skutki swojego nieodpowiedniego usposobienia, ucząc plecenia lin, łowienia ryb, kopania studni, koszenia zboża, grania na bębnach, robienia uprzęży, pielęgnacji zwierząt, a nawet śpiewu i gawędziarstwa. Tęsknota za ojcowskim dobrodziejstwem w postaci nauk, choć może nieco archaiczna, jest wciąż obecna; dzieci jednak nie otrzymują tego dobrodziejstwa. Szczególnie syn otrzymuje w zamian „niedobrodziejstwa”, zazdrosnego „niczyjtatę”, jak go nazywa Blake: „niczyjego ojca”— pierwiastek męski żyjący w królestwie zazdrości. Oddalenie ojca może poważnie naruszyć zdolność córki do późniejszego życzliwego odnoszenia się do mężczyzn. Furia, z jaką niektóre kobiety atakują patriarchat, wyrasta w dużej mierze z zawodu doznanego ze strony ich ojców, którzy nie wywiązali się ze swojej roli wychowawców. Stwierdziliśmy, że ojciec, jako ktoś liczący się w rodzinie zniknął wraz z ukształtowaniem się i utrwaleniem wzoru pracy zarobkowej poza domem. Nie istnieją żadne wzorce historyczne, które przygotowałyby nas do zrozumienia stanu psychicznego współczesnego syna. Aby pojąć jego psychikę, potrzebujemy nowych narzędzi, nowych wzorców, nowych demonów, nowych lęków, nowych niepowodzeń, nowych odlotów.
Ojciec pogrążony w ciemnościach
(…) każdy mężczyzna nosi w środku kobietę, podobnie jak każda kobieta ma w swoim wnętrzu mężczyznę.
(…) System, w którym żyjemy, nie ma żadnego poważania ani dla męskiego, ani dla żeńskiego sposobu odczuwania. System ten determinuje porządek rzeczy w dziedzinie zasobów, wartości i lojalności; decyduje o tym, które zwierzęta mają żyć, a które muszą wyginąć, i o tym, jak są traktowane dzieci. (…) Kiedy dzisiaj ojciec siada przy stole, wydaje się słaby i nic nieznaczący. Dla wszystkich jest widoczne, że ojcowie nie zajmują już tyle miejsca w pokoju, co ojcowie dziewiętnastowieczni. Niektórzy przyjmują ten fakt z zadowoleniem, choć nie dostrzegają wszystkich jego implikacji. Wspomniane wcześniej zdarzenia utrwaliły i pogłębiły słabość ojca.
D.H. Lawrence napisał: „Od wielu lat ongiś błyszczące męskie »ja« traci na blasku, a jego posiadacze są spychani w przygnębienie czy nawet upodlenie. Czy to nie fatalne?”
Ojciec jest coraz słabszy, coraz bardziej przygnębiony, coraz mizerniejszy, nic więc dziwnego, że staje się narzędziem ciemnych sił. Przypominamy sobie z „Gwiezdnych wojen” obraz Darth Vadera (gra słów od ciemnego ojca). Jest on bez reszty po stronie ciemnych sił. Gdy giną polityczni i mitologiczni królowie, ojciec traci blask pochodzący od Słońca lub Układu Słonecznego, jawiąc się społeczeństwu,jako pogrążony w ciemnościach. Demony, które założyły agencję propagandową w psychice syna, przekonują go, że ciemność otaczająca ojca jest znacznie głębsza niż mu się zdaje. Co można na to poradzić? Syn wcześnie dochodzi do wniosku, że matka nie potrafi wybawić ojca; co więcej, w większości przypadków nie chce tego zrobić. Jedynym kandydatem do wykonania tego zadania jest syn. Dopóki królowie polityczni zachowywali swoją moc, ojciec korzystał z blasku spływającego nań z góry, a syn starał się gorliwie naśladować ojca, stać się tak jasnym jak on, osiągnąć jego wielkość. Praktyka mogła wyglądać inaczej, ale jeśli chodzi o literaturę, to jeszcze w XVII wieku pełna jest ona obrazów tego typu szacunku, czci dla ojca i wzorowania się na nim.
W naszych czasach — kiedy ojciec występuje jako pośmiewisko (np. w TV), jako obiekt podejrzeń (np. w Gwiezdnych wojnach), jako zrzędny dureń (gdy wraca po pracy do domu, nie mając dzieciom do zaoferowania żadnych nauk) lub jako niezdecydowany słabeusz (po utracie królewskiego blasku) — syn staje przed pewnym problemem. Jakie ma być jego własne życie, jako mężczyzny? Niektórzy synowie wpadają w skrywaną rozpacz. Jeszcze przed ukończeniem sześciu lat przyjmują oni obraz swych ojców reprezentowany przez matki, a przed ukończeniem dwudziestu lat — krytyczny pogląd na ojców właściwy społeczeństwu, który oznacza odsunięcie od siebie wszelkich myśli o ojcu. Cóż im pozostaje w takiej sytuacji poza zwróceniem się do kobiet z prośbą o pomoc?
Prośba ta ma pewien sens, ale z drugiej strony nawet najbardziej życzliwie nastawione kobiety nie potrafią dać tego, co potrzeba. Niektórzy głodni ojca synowie kryją w sobie rozpacz, o której nawet nie wspominają kobietom. Nie analizując osobowości własnego ojca, nie dociekając przyczyn, dla których jest on taki, jaki jest — wpadają w ponurą beznadziejność wynikającą z przyjęcia ogólnej koncepcji pomniejszonego ojca.
— Pochodzę od wybrakowanego materiału męskiego i będę zapewne taki sam jak on. –
Dusząc w sobie rozpacz załamują się, żyją w wewnętrznym odrętwieniu i w ciemnościach, bo w ciemnościach żyje też ojciec.
Charakterystyczną cechą współczesnej psychologii jest kojarzenie wszystkiego, co się da, z matką. Zarówno Freud, jak i Jung byli maminsynkami, a nasza psychologia od nich się wywodzi. Stwierdziliśmy, że młody mężczyzna w naszych czasach może odbierać ojca, jako pogrążonego w ciemnościach z piekła rodem, ciemnościach, które określają słowa: pracoholizm, słabość, uległość, osamotnienie, alkoholizm, nałóg, grubiaństwo, uchylanie się lub tchórzostwo. W przeciwieństwie zatem do dawniejszych epok wielu dzisiejszych synów nie walczy z ojcem ani nie obmyśla strategii, które pozwoliłyby go pokonać, lecz wznosi się ponad niego, poza niego.
Dopiero zaczynamy rozumieć, jak mało miłości i jak mało zainteresowania okazywano dotąd ojcu. Bierzemy pod uwagę jego urazy okresu dzieciństwa. Myśl psychologiczna rzadko wszakże powiększa ojca. Dostrzegamy wtedy nie tyle to, co ojciec, dobrego lub złego, uczynił, ile to, co był zmuszony uczynić. Taka psychologiczna analiza może nam dać ojca tych samych rozmiarów, może mniejszego, ale zarazem bardziej do przyjęcia i mniej niezwykłego. Nie istnieje magiczny klucz umożliwiający odpowiedź na wszystkie pytania. Nie istnieje też ojciec bez skazy. Wynika to z istnienia owych dwóch strumieni — świętego i zatrutego —które wpływają nie tylko w materialnych królów tej ziemi, ale również w naszych ojców. Traktując ojca jako nic nie znaczącego, śmiesznego, niepoczytalnego, jak to modne w Ameryce — pomniejszamy go tak dalece, że w naszej opowieści nie ma już dla niego miejsca. Utrzymując, że ojciec był kimś złym i bez przerwy nas poniżał, staczamy się do roli ofiary i także dla nas w opowieści nie ma już miejsca. Mitologia pozwala nam, dostrzec ciemną stronę naszych ojców tak wyraziście, że zapomnieć o tym doświadczeniu już się nie da. Wpisanie nas samych i naszego ojca w kontekst ponadindywidualnego mitu rozszerza naszą perspektywę widzenia, pozwala nam odczuć, że nasze cierpienia nie są tylko sprawą indywidualną.
Ciekawe, że w literaturze mitologicznej można znaleźć bardzo nieliczne przykłady serdecznych, przyjaznych stosunków ojca z synem. Król Artur promienieje wielkodusznością, ale jako wuj, mistrz i przewodnik młodych mężczyzn, a nie jako ojciec. Jest możliwe, że bliskość, jakiej pragniemy od naszych ojców, jest w ogóle nieosiągalna.
„Mężczyzna — jak pisze John Layard — symbolizuje to, co jest oddzielone.”
Tę uwagę kieruję specjalnie do wielu mężczyzn, którzy pragną od swojego ojca powtórzenia matczynego uczucia i matczynej opiekuńczości, których nie dość zaznali. Tymczasem ojciec może nas obdarzać różnymi rzeczami, ale nie powinniśmy spodziewać się od niego serdeczności, jaką dawała nam matka. Część mężczyzn musi się zadowolić stosunkiem do ojca pozbawionym serdeczności. W wielu tradycyjnych kulturach wychowaniem zajmują się mężczyźni starsi od ojca. W początkowej fazie obowiązek wychowania spada na barki kobiece: matki z jej ciepłem, miłością, śpiewaniem. Potem rolę nauczycielki przejmuje ziemia, przyroda; jest to czas polowania, mrozu, wiatru, pogody. Po położeniu tych fundamentów na scenie mogą pojawić się starcy z własną koncepcją męskiego wychowania. Mężczyźni wydają się wyobcowani od chwili przyjścia na świat; wiadomo jednak, że kobiety również doznają stanu wyobcowania, zwłaszcza wtedy, gdy jako osoby dorosłe zaczynają rozwijać w sobie męską stronę osobowości. Dar urodzinowy ojca to zatem zupełnie nie to samo, co dar starców. Ojciec daje wraz ze swoją spermą ciemny płaszcz okrywający duszę, niewidoczny w nocnych ciemnościach. Podarował on nam, i nadal daje, powłokę, osłonę czy okrycie duszy, na które składają się: głębia uczucia, bystrość, przenikliwość, spontaniczność, śmiałość. Nie sposób przecenić wartości ojcowskiego daru narodzinowego. Dar ten kształtuje zamiłowanie do wiedzy, chęć działania, postawę szacunku wobec przyrody. Szczególnie dzisiaj wydaje się ważne, by wymienić wyraźnie niektóre z ojcowskich darów.
Robert Bly: „Żelazny Jan: rzecz o mężczyznach”
tłumaczenie: Jacek Tittenbrun
Dodaj komentarz